Jeśli prokurator dojdzie do wniosku, że pieniądze na koncie mogą pochodzić z przestępstwa, ma prawo, nawet bez zgody sądu pobrać informacje o transakcjach bankowych i zablokować to konto.
Prokuratorzy będą mieć nowe uprawnienia
Takie możliwości dadzą oskarżycielom publicznym najnowsze propozycje przepisów o konfiskacie rozszerzonej. Ministerstwo sprawiedliwości jest przekonane, że te zmiany w Prawie bankowym ułatwią szybsze uzyskanie danych, które są objęte tajemnicą bankową, a które mogą mieć znaczenie dla ścigania przestępstw finansowych.
Obowiązujące teraz regulacje umożliwiają śledczym pozyskiwanie bezpośrednio od banku informacji o klientach w sytuacji, gdy te dane mają związek z trwającym postępowaniem karnym albo skarbowym. Jednak sprawa komplikuje się wtedy, gdy prokurator zażąda informacji dotyczących osób trzecich, które były tylko stroną transakcji np. kontrahentów przedsiębiorcy. Wtedy, zgodnie z art. 106b Prawa bankowego prowadzący śledztwo może zażądać takich informacji tylko za zgodą sądu. Ma przy tym obowiązek dokładnie określić, do jakiego śledztwa potrzebne są mu te dane oraz jakie okoliczności przemawiają za udostępnieniem mu poufnych informacji.
Resort sprawiedliwości jest zdania, że ta procedura za bardzo utrudnia, a czasem nawet uniemożliwia prokuraturze i policji zebranie materiałów niezbędnych do ścigania przestępstw, w których wykorzystywane są banki. Dlatego chce, żeby w takich sytuacjach śledczy mogli pomijając drogę sądową, pozyskiwać prywatne informacje o osobach, które nie są klientami danego banku.
Podobnie będzie w przypadku blokady kont. Obowiązujące obecnie przepisy mówią, że prawo do zablokowania konta ma tylko bank i to tylko wówczas, gdy ma poważne podejrzenia, że zgromadzone na nim środki pochodzą z przestępstw ściganych z urzędu. Kiedy założy taką blokadę, która może trwać najwyżej 72 godziny, musi poinformować o tym prokuratora. Ministerstwo chce, żeby teraz śledczy nie musieli już czekać na zawiadomienie ze strony banku i mogli sami zamrozić środki na rachunku, ale na czas nie dłuższy niż trzy miesiące. Minister chce też, żeby prokuratorzy mogli wstrzymywać transakcje z takiego konta, w sytuacji, gdy podejrzewają, że przestępcy wykorzystują bank do ukrycia swoich majątków albo do celów, które mają związek z przestępstwem. A wszystko to będą mogli zrobić zanim jeszcze rozpocznie się formalne postępowanie.
Takie rozwiązanie wynika zapewne z potrzeby szybkiego działania, a jak wiadomo kontrola sądowa nie zawsze jest tak szybka. Kiedy jednak prokuratorzy będą mieli tak szerokie kompetencje bez zabezpieczenia w postaci zgody sądu, to mogą się pojawić całkiem oczywiste obawy, że te uprawnienia będą w praktyce nadużywane – uważa prof. Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista od prawa spółek i prawa instytucji finansowych. Jego zdaniem przekonanie śledczego, że jakaś transakcja wygląda na podejrzaną, nie może stać się podstawą do zastosowania środków tak głęboko ingerujących w prywatność. Niekoniecznie też prokurator zawsze musi mieć rację. Może się zdarzyć, że zablokuje konto zupełnie niewinnej osobie. Będzie to dla niej dotkliwy cios. A jeśli przypadkiem zostanie zablokowane na trzy miesiące konto przedsiębiorcy, to po upływie tego czasu jedyne, co będzie mógł zrobić, to postawić swoją firmę w stan likwidacji. Bo jaka firma przeżyje kwartał bez pieniędzy?
Umożliwienie śledczym szybkiego dostępu do danych bankowych to tylko część uprawnień, które mają pozwolić organom ścigania skuteczniej poszukiwać gangsterskich majątków. Wiele nowych regulacji zezwala na szpiegowanie obywateli na niespotykaną dotąd skalę.
Resort sprawiedliwości rozszerzył katalog przypadków, w których prokuratura i służby zanim jeszcze rozpoczną śledztwo będą mogły zakładać podsłuchy, kontrolować internetową aktywność podejrzanego a nawet swobodnie sięgać po prywatne dane, które gromadzą różne instytucje finansowe, np. o transakcjach giełdowych czy udziałach w funduszach inwestycyjnych. Posługiwanie się takimi metodami będzie dopuszczalne nie tylko po to, by wytropić szeroko rozumiany majątek przestępczy, ale również w przypadku podejrzenia, że ktoś złożył nieprawdziwe zeznanie lub utrudniał prowadzenie śledztwa.
Bardzo możliwe, że taka kontrola rykoszetem uderzy również np. w przedsiębiorców, którzy prowadzącą działalność zgodnie z prawem. Z możliwością inwigilacji muszą się liczyć osoby, które popełniły przestępstwo, a nie ci, którzy nieświadomie lub przypadkowo weszli w posiadanie mienia pochodzącego z jakiegoś nielegalnego procederu- uważa Wojciech Klicki, prawnik z Fundacji Panoptykon.
Obowiązujące teraz regulacje umożliwiają śledczym pozyskiwanie bezpośrednio od banku informacji o klientach w sytuacji, gdy te dane mają związek z trwającym postępowaniem karnym albo skarbowym. Jednak sprawa komplikuje się wtedy, gdy prokurator zażąda informacji dotyczących osób trzecich, które były tylko stroną transakcji np. kontrahentów przedsiębiorcy. Wtedy, zgodnie z art. 106b Prawa bankowego prowadzący śledztwo może zażądać takich informacji tylko za zgodą sądu. Ma przy tym obowiązek dokładnie określić, do jakiego śledztwa potrzebne są mu te dane oraz jakie okoliczności przemawiają za udostępnieniem mu poufnych informacji.
Resort sprawiedliwości jest zdania, że ta procedura za bardzo utrudnia, a czasem nawet uniemożliwia prokuraturze i policji zebranie materiałów niezbędnych do ścigania przestępstw, w których wykorzystywane są banki. Dlatego chce, żeby w takich sytuacjach śledczy mogli pomijając drogę sądową, pozyskiwać prywatne informacje o osobach, które nie są klientami danego banku.
Podobnie będzie w przypadku blokady kont. Obowiązujące obecnie przepisy mówią, że prawo do zablokowania konta ma tylko bank i to tylko wówczas, gdy ma poważne podejrzenia, że zgromadzone na nim środki pochodzą z przestępstw ściganych z urzędu. Kiedy założy taką blokadę, która może trwać najwyżej 72 godziny, musi poinformować o tym prokuratora. Ministerstwo chce, żeby teraz śledczy nie musieli już czekać na zawiadomienie ze strony banku i mogli sami zamrozić środki na rachunku, ale na czas nie dłuższy niż trzy miesiące. Minister chce też, żeby prokuratorzy mogli wstrzymywać transakcje z takiego konta, w sytuacji, gdy podejrzewają, że przestępcy wykorzystują bank do ukrycia swoich majątków albo do celów, które mają związek z przestępstwem. A wszystko to będą mogli zrobić zanim jeszcze rozpocznie się formalne postępowanie.
Takie rozwiązanie wynika zapewne z potrzeby szybkiego działania, a jak wiadomo kontrola sądowa nie zawsze jest tak szybka. Kiedy jednak prokuratorzy będą mieli tak szerokie kompetencje bez zabezpieczenia w postaci zgody sądu, to mogą się pojawić całkiem oczywiste obawy, że te uprawnienia będą w praktyce nadużywane – uważa prof. Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista od prawa spółek i prawa instytucji finansowych. Jego zdaniem przekonanie śledczego, że jakaś transakcja wygląda na podejrzaną, nie może stać się podstawą do zastosowania środków tak głęboko ingerujących w prywatność. Niekoniecznie też prokurator zawsze musi mieć rację. Może się zdarzyć, że zablokuje konto zupełnie niewinnej osobie. Będzie to dla niej dotkliwy cios. A jeśli przypadkiem zostanie zablokowane na trzy miesiące konto przedsiębiorcy, to po upływie tego czasu jedyne, co będzie mógł zrobić, to postawić swoją firmę w stan likwidacji. Bo jaka firma przeżyje kwartał bez pieniędzy?
Umożliwienie śledczym szybkiego dostępu do danych bankowych to tylko część uprawnień, które mają pozwolić organom ścigania skuteczniej poszukiwać gangsterskich majątków. Wiele nowych regulacji zezwala na szpiegowanie obywateli na niespotykaną dotąd skalę.
Resort sprawiedliwości rozszerzył katalog przypadków, w których prokuratura i służby zanim jeszcze rozpoczną śledztwo będą mogły zakładać podsłuchy, kontrolować internetową aktywność podejrzanego a nawet swobodnie sięgać po prywatne dane, które gromadzą różne instytucje finansowe, np. o transakcjach giełdowych czy udziałach w funduszach inwestycyjnych. Posługiwanie się takimi metodami będzie dopuszczalne nie tylko po to, by wytropić szeroko rozumiany majątek przestępczy, ale również w przypadku podejrzenia, że ktoś złożył nieprawdziwe zeznanie lub utrudniał prowadzenie śledztwa.
Bardzo możliwe, że taka kontrola rykoszetem uderzy również np. w przedsiębiorców, którzy prowadzącą działalność zgodnie z prawem. Z możliwością inwigilacji muszą się liczyć osoby, które popełniły przestępstwo, a nie ci, którzy nieświadomie lub przypadkowo weszli w posiadanie mienia pochodzącego z jakiegoś nielegalnego procederu- uważa Wojciech Klicki, prawnik z Fundacji Panoptykon.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj